niedziela, 25 lutego 2018

Kolory..

W zeszłą sobotę napisałam post o moim wyjeździe do Indii i Nepalu, spędziłam tam 3 tygodnie - wrażeń ogrom i jakoś starałam się to wszystko ubrać w słowa, przekopałam się przez 1500 zdjęć, żeby pokazać kilka... i zrobiłam nieopacznie małe tajemnicze "klik" - wszytko zginęło..  Oczywiście znam funkcję "cofnij", ale wtedy zawiodła. Wpisu o Indiach nie będzie.
W oczekiwaniu na kolorową wiosnę zajęłam się takim haftem, jeszcze nic na to nie wskazuje, ale to będzie... kot :)


Dwa właśnie  zakupione motki wełny:


Jestem w trakcie pracy nad kominem robionym na drutach, to zabawa "12 miesięcy , dwanaście ściegów".


 Na koniec, bo trochę tych Indii żal... karteczka, którą tam kupiłam:



9 komentarzy:

  1. Oh Iwona. I had to read that three times. I am so very sad for you my friend. I am sorry you lost your photographs.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ ja bardzo pięknie proszę, żeby ten post o Indiach jednak się ukazał :) To musiała być fascynująca wyprawa. Kartka pamiątkowa fascynująca! No i strasznie podobają mi się kolory haftu z kotem :) Mam nadzieję, że szybko pokażesz dalszą część :) Pięknie robisz na drutach!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogromnie szkoda tej relacji :-(( Może jeszcze kiedyś spróbujesz, Iwonko, jak zniechęcenie przejdzie... bardzo chętnie bym zobaczyła! Podróż wyjątkowa i wrażenia niezapomniane. Ciekawa jestem kota, kolorki obiecują, że dużo się będzie działo :-)
    Pozdrawim cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje, że fotografie zniknęły tylko z posta, a nie z komputera?
    biorąc pod uwagę kolory, kot zapowiada się interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  5. może jednak dodasz ten post o indiach bo bardzo jestem ciekawa twojej relacji :)
    a kolorki piekne... szczególnie te włóczki mnie urzekły

    OdpowiedzUsuń
  6. Kot oczywiście rekompensuje wszystko;), ale ja jednak również domagam się relacji z Indii - nie sądzę, żebym tam kiedyś pojechała, to chociaż sobie poczytam i będą chłonąć twoje wrażenia.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej, ja bym chyba zwariowała, jakby mi zdjęcia z takiej wyprawy uciekły!Zwłaszcza, że bez aparatu nigdzie się nie ruszam. Szkoda. A w kociaku chyba widzę miejsce na oko... coś tam jednak widać:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Haft zapowiada się ciekawie i komin również:-) Pozdrawiam cieplutko:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że post o wyprawie jednak się ukaże:) Ja bardzo bym chciała!
    A kot jest intrygujący:) Nie wiem co to:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo jestem wdzięczna za każde pozostawione tu słowo !