Wróciłam!!! Droga za mną daleka, wrażeń mnóstwo...
Oto co wyhaftowałm mknąc samochodem (oczywiście nie jako kierowca!)
1.Myszkę z dmuchawcem Margaret Sherry
2. Liska chytruska z błędem w ogonku (zabrakło mi muliny DMC nr 720, niby dokończyłam tym samym kolorem, a odcień jednak jakiś inny..)
3. Kocie biscornu - część pierwsza
Oczywiście haftowałam też coś większego, ale o tym następnym razem!
I dodatek specjalny z cyklu " z każdego kraju fotka kotka"
Kocia rodzinka z Grenady:)
Iwonko do zobaczenia w poniedziałek :D
OdpowiedzUsuńthe_book - nie mogę się doczekać!!!!!
OdpowiedzUsuńśliczne drobiazgi :)
OdpowiedzUsuńw myszce się zakochałam :)
a ja jeszcze nigdy nie próbowałam haftować w samochodzie :)
Super jest ta myszka! Bardzo mi się podoba ^ ^
OdpowiedzUsuńTak myszka jest słodziutka, ale co się dziwić, to projekt Margaret Sherry, ona tworzy tylko takie cudeńka!
OdpowiedzUsuńW samochodzie można haftować, pod warunkiem, że nie są to polskie drogi, bo na polskich z powodu dziur trudno trafić igłą w dziurkę:):) A tak poważnie to u nas też można, haftuję zawsze, gdy jadę z Poznania do Wałbrzycha (tam odwiedzam rodzinkę)