poniedziałek, 30 maja 2011

Koty z komputera:)


Tak to kotki specjalnie, zdobiące bezduszny komputer, jakiś czas były na swoim miejscu, czyli w rogu obudowy komputera w pracy, niestety to co je do tego ekranu przylepiało, już nie chce lepić, to leżą i czekają, aż coś wymyślę....


Są wyhaftowane na kanwie plastikowej


Kot, jak to kot niby nic, a swoje robi...


To małe szare, tuż nad rudzielcem, to myszka!


Wzór kupiony w sklepie Needle & Art (adres)

środa, 25 maja 2011

Wiadomo, że dla Mamy!!!

Dla mamy wyhaftowałam zawieszkę z kwiatami, motylami i odrobinką święcącej nitki (której na zdjęciach kompletnie nie widać, cóż taki ze mnie fotograf, że o aparacie nie wspomnę..)
Wzór ze starszego numeru "Crosstitchera", kanwa 18 rustico.
Podusia ma inny wzór na każdej z dwóch stron, a więc strona pierwsza:

Strona druga
A to miały być zbliżenia...
Ostatnia fotka kompletnie rozmyta, przepraszam...
Mamusia na bloga nie zagląda, ale jak poczta polska nie zawiodła, to już dzisiaj cieszy się z prezentu z wyhaftowanym dodatkiem :)

Będzie oprawiony!

Ten przystojniak i mądrala (jak gdzieś przeczytałam "wszystkie koty są po studiach"), który siedzi na stosie książek, będzie wkrótce oprawiony (czekam tylko na wypłatę!)


Wzór zakupiony w angielskim sklepie, (adres tutaj), wyhaftowany na kanwie rustico -  aparat trochę przekłamał kolory:(


Trochę mnie kusi, żeby dodać jeszcze backstitche na wszystkich książkach i wokół dzwoneczka na szyi,  ale... no zobaczymy, jak oprawię, to zrobię fotkę i pokażę!

wtorek, 24 maja 2011

Książki razy dwa i szałowy prezent!

Trochę zaniedbałam ostatnio wpisy dotyczące książek, a tu już dwie przeczytane, a ja o nich ani słówka.. Oj, dlaczego?  
Kiedy poczytam wspaniałe recenzje na innych blogach (szczególnie u mojej ulubionej Moniczki), to mi pióro z rąk wypada.., a  tak naprawdę to ręka nad klawiaturą w bezruchu zastygnie i nic:(



Ale chociaż krótko: „Reporterzy bez fikcji” czyli wywiady z polskim znanymi reporterami. Bardzo ciekawa pozycja,  wiele dowiedziałam się o warsztacie pracy reportera, jak rodzą się ich pomysły, jak przygotowują się do wywiadów, jaki wiele starań trzeba,  żeby bohater  był szczery, by wyjawił często rzeczy trudne i bolesne. Najbardziej zainteresowały mnie oczywiście wywiady z tymi, których reportaże już czytałam tj. z  Tochmanem, Hugo – Baderem, Szczygłem… I jednocześnie uświadomiłam sobie, że jest kilka książek, które koniecznie, ale to koniecznie muszę przeczytać: „Wyspa klucz”, „My z Jedwabnego”, „Jakbyś kamień jadła” „Głową w mur Kremla”, „Obwód głowy” i to jest tylko niezbędne minimum!
Dla mnie 5/6


Druga książka, to eseje Anne Fadiman wielkiej miłośniczki literatury. Książka jest urocza, dowcipna, opisuje życie wśród książek i dla książek, z ogromna przyjemnością się w niej zagłębiłam..
Fragmencik z eseju o traktowaniu książek, poczynając od czytelników którzy  kupują po dwa egzemplarze jednego tytułu, żeby jeden cały czas był nieskazitelny, do tych co to z książkami jedzą, śpią, zaginają rogi, piszą na marginesie i nie tylko …”Znajoma krytyczka literacka zabrała na włóczęgę z plecakiem po Jukatanie Opowiadania i wiersze zebrane Edgara Allana Poe i ilekroć wylądował na nich jakiś interesujący żuk, zatrzaskiwała okładki. Zgromadziła takie opasłe insektarium, iż obawiała się, że Poe może nie przejść przez odprawę celną. (Przeszedł).” J

Dla mnie 5/6

Muszę jeszcze pochwalić się fantastycznym przedmiotem, który dostałam w prezencie od siostry, jestem zachwycona, bo to notatnik – pamiętnik do zapisywania informacji o przeczytanych książkach, a wygląda tak. Polecam wszystkim, a Joleczce jeszcze raz dziękuję!

poniedziałek, 23 maja 2011

Koty stare, ale...

To haft z bardzo zamierzchłych czasów... (chyba z włoskiej gazetki "Susana", która w tamtych czasach kosztowała w EMPiKU około 10 zł!!)
Koty są wyhawftowane na marnej jakości kanwie, ale warto było się pomęczyć, bo koty są moim zdaniem bardzo oryginale.


Trochę szczegółów:


Jak widać, to  taki kotek w paseczki złożony z krzyżyków:)


Szkoda, że ich nie oprawiłam, zawsze jak je oglądam, to mi żal, że tak marnie skończyły...:(

piątek, 20 maja 2011

Lubicie misie?

Ja to wiadomo, najbardziej lubię kotki:)
Ale misie tez zdarzyło mi się wyhaftować, proszę:


Misie pyszczki..



Spójrzmy na łapy i kwiaty....


I to tyle w sprawie pluszaków:) (haft nieoprawiony - "kartonowy")

środa, 18 maja 2011

Coś słodkiego, coś małego..

Babeczka "upieczona" niedawno, ładnie wyglada i nie tuczy!



Od jakiegoś czasu mam pęd do minimalizacji..., wyhaftowałam więc taką oto zawieszkę z serduszkami.
Tuż przed zszyciem:

I gotowe!

Kupiłam nowy karton na gazety z haftem... Testowaniem produktu zajął sie Marcel:)


Wszystko sprawdzone dokładnie...:)

poniedziałek, 16 maja 2011

Koty z kubeczków:)

Moja starsza praca - kociaki Margaret Sherry, które szaleją w kuchennych kubkach (wzór z Crros Stitchera)


I pierwszy od lewej w zbliżeniu..


 Coś lata w powietrzu...


Kubek pełen szczęścia;)


Najbardziej wyszukana poza..


Wzór jest fajny, ale nie doczekał się oprawy..:(

sobota, 14 maja 2011

Koty na werandzie i ... niesamowity wieczór!

Obiecałam pokazać nad czym głównie teraz pracuję. Moje ukochane koty... ten temat nigdy mi się nie znudzi:)
Trochę się zastanawiałam czy kupić ten zestaw, bo wzór jest namalowany na kanwie, a tak nigdy nie haftuję... jednak koty tak mi się podobały, że jednak się zdecydowałam (sklep Needle&Art).
Kiedy paczka do mnie dotarła, to troszkę się zdenerwowałam, bo okazało się, że nie haftujemy klasycznym krzyżykiem tylko "continental stitch", musiałam znaleźć na you tubie "przepis" jak to się robi.. To w sumie proste, takie półkrzyżyki, ale trzeba obracać całą robótką, żeby było ładnie i równo.


Przepis na continental stitch:)


Mulinkowe szaleństwo..


A to już efekt mojej pracy, chociaż bez backstitchy. Nie jest idealnie, zanim nabrałam wprawy to  półkrzyżyki  nie wychodziły mi zbyt równo. Ale mam nadzieję, że po wykończeniu, naciągnięciu i oprawieniu całości będzie znośnie.


 Kotek szary jeszcze nie wyhaftowany, rudy już tak:)


Muszę też podzielić się moja ogromną radością: 12 - go w ten czwartek byłam w poznańskiej księgarni "Bookarest" na spotkaniu autorskim z panem Jackiem Dehnelem, który mówił o swojej ostatniej książce "Saturn - czarne obrazy z życia mężczyzn z rodziny Goya".
Spotkanie było niesamowite, jestem pod ogromnym wrażeniem ogromu wiedzy, inteligencji, uroku osobistego, poczucia humoru i sama nie wiem czego jeszcze... wszystkiego co dotyczy tego pisarza! Uwielbiam!!!

Mój "Saturn"  - szczególnie dla mnie cenny, bo z autografem autora!


Pan Jacek Dehnel


Kto jeszcze nie czytał nic Jacka Dehnela - polecam szczególnie "Lalę" i "Saturna" właśnie. Ja nie mogę się już doczekać kolejnej powieści, bo autor zdradził o czym będzie...

środa, 11 maja 2011

Wykończyłam trzy jamniki...

Jamniczki były haftowane troszkę na zamówienie, troszkę dla własnej przyjemności, bo bardzo mi się podobały te pieski w pastelowych kolorach w kwiatki, paski itd. (wzór z Cross Stitchera)
Wyhaftowałam je jako zawieszki - poduszeczki.
Oczywiście najwięcej czasu zabrało mi zszywanie, wypychanie, dobieranie wstążeczek, guziczków itp.
Kiedy wreszcie to zrobiłam, to z ulgą powiedziałam, że "wykończyłam trzy jamniki", co rozbawiło rodzinkę..., ( w życiu nie skrzywdziłam żadnego pieska!)

Jamniczek nr 1 (kanwa blado niebieska)




Jamniczek nr 2 (kanwa lekko fioletowa -  nie za bardzo to widać)



Jamniczek nr 3



Całe stadko puszczone luzem:)


I pieski bardziej zdyscyplinowane..:)


I to tyle w jamniczej sprawie:)

wtorek, 10 maja 2011

"Złodziejka” i moje panie z epoki


Dziś połączę haft z literaturą piękną J
W „Złodziejce” najmniej podobała mi się okładka.. brr
Sama historia przenosi nas do XIX - wiecznego Londynu, gdzie, brud, błoto i sadza fruwa w powietrzu, a główni bohaterowie wykonują stary złodziejski fach. Ale, żeby było ciekawie musi się ten świat oczywiście zderzyć z  bogactwem…  właścicielami  eleganckich domów i służby,  którzy nie są jednak wolni od grzeszków, oj nie..
Śledzimy przedziwnie splątane losy dwóch młodziutkich kobiet, jedna jest dobrze urodzoną damą, druga sierotą i złodziejką… Wszystko jednak ma swoje drugie dno.. Plusem tej powieści jest dla mnie obraz epoki myślę, że wiernie oddany przez autorkę. Sama historia nie zaskoczyła mnie jakoś szczególnie, ale jak to w książce z wątkiem sensacyjnym „pędzi” się do przodu z chęci poznania prawdy. Myślę, że te 460 stron warte było mojej uwagi – polecam na wakacje!
Moja ocena 4+ /6
Ilustracją do powyższego tekstu niech będą dwa hafty, które były zaprojektowane jako kartki, a ja wyhaftowałam je jakiś czas temu i oczywiście leżą sobie grzecznie w segregatorze (wzór z Cross Stitchera)


Tak na 100% to nie wiem, czy tak się dokładnie ubierały panie w wiktoriańskim Londynie, ale pewnie jestem blisko!



Wiem, fotki powinny być lepszej jakości, mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej,czego sobie i wszystkim zaglądającym na mojego bloga życzę:)