Ten zimowy haft powstaje bardzo powoli, bo nie mogę się tak naprawdę oderwać od obrazków z "The Prairer Scholler". Wyhaftowałam jeszcze zajączki z serii "Signs of spring", oraz gąskę z książeczki "In the woods" (fotka później, bo jest nie wyprasowana), a obecnie na moim tamborku znowu zając (w tym wypadku wróciłam do lnu).
A tak ogólnie, to mamy wiosnę - cudownie !
Fotka zrobiona na dzisiejszym spacerze... :)
Cudowności wiosenne...zarówno zajączki haftowane , jak i śliczne okoliczności przyrody :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Sweet, little stitches. We do not have Spring here yet.
OdpowiedzUsuńTo już chyba miłość...;)Świetne hafciki.
OdpowiedzUsuńPięknie prezentują się kolory na czarnej kanwie - takie soczyste :)
OdpowiedzUsuńSłodkie te zajączki :)
A wiosna nareszcie przyszła - od razu inaczej człowiek funkcjonuje :)
Ach, te czerwono-bordowe pióra cudnie kontrastują z tymi burymi gałęziami:)
OdpowiedzUsuńZajączki są cudne!
A u nas nawet jeszcze forsycja nie kwitnie :(
OdpowiedzUsuńCudowne te kolory! Ale zające też fajne :)
Fajne zajączki:) W końcu wiosna w pełni.
OdpowiedzUsuńPrzypomnialas mi jak tesknie za kardynalkami i ich piskiem :(
OdpowiedzUsuńPrzepiękne hafciki i podziwiam za ciemną kanwę!
OdpowiedzUsuń