środa, 22 czerwca 2011

Moje pierwsze kocie stado

Wyhaftowane 100 lat temu, a może i dawniej, teraz absolutnie nie zwróciłabym uwagi na ten wzór, ale wtedy, kiedy trudno było o jakiekolwiek wzory z kotami...
Zdobyłam go i "wydziobałam" bardzo z siebie zadowolona. A koty są raczej nieciekawe, mają nienaturalny wygląd pyszczka, no może z wyjątkiem rudaska i kotka w typie birmańskiego. A ten pierwszy od prawej, koszmar jakiś w dziwnej pozie...:(
Oczywiście kanwa jak nie kanwa... oj ciężko się haftowało.


Zbliżenie na dość znośnego rudaska


Najładniejsze oczka... (kiedyś będę miała kota z takimi oczami - taki mam plan:)

 
Pers... oj pozostawiający dużo do życzenia...


Jak można się domyślić tan haft nie doczekał się oprawy i leży sobie w kartonie, a ja czasami na niego patrzę i myślę, że początki we wszystkim są trudne, brak człowiekowi krytycyzmu i doświadczenia...

5 komentarzy:

  1. Och no nie wygląda to wcale źle. Ty pewno widzisz mankamenty, bo sama wiesz co Ci się nie podobało jak go haftowałaś, ale obserwator zewnętrzny - taki jak ja - jest pod wrażeniem :).

    OdpowiedzUsuń
  2. przede wszystkim bardzo pracochłonny wzór :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjne i takie śliczne:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miaucząca rodzinka pięknie się prezentuje;piękny haft

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam. A dla mnie wszystkie są słodkie:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo jestem wdzięczna za każde pozostawione tu słowo !