Maleńka matrioszka... Popełniłam takie dwie, ale jedną podarowałam koleżance Moniczce, bo była w trakcie czytania arcydzieł literatury rosyjskiej.
Ta została ze mną:)
Matrioszka w zbliżeniu na maksa...
Musze się pochwalić, że patrząc na tył zawieszki zobaczymy to samo - pracowicie wyhaftowałam dwa razy ten sam wzór (co generalnie jest nudne, ale warte wysiłku!)
Wzór z CrossStitchera, kanwa czarna 18-tka, nici DMC.
Piękna, i rozmumiem Cię doskonale nie lubie wyszywać 2 razy tego sameg wzoru. Mam pytanie czym wypełniasz środek i jak zszywasz? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMatrioszka fajnie się prezentuje ^ ^ jest piękna, a wyszywanie tego samego wzoru 2 razy? Heh, zgadzam się to nudne^ ^
OdpowiedzUsuńZmierzch Luny: Zszywam jak biscornu, a wypycham... no cóż, wydało się: rajstopami:) Oczywiscie starymi ale wypranymi:), pocietymi na małe kawałeczki. Szukałam bardziej profesjonalnego "nadzienia", ale na razie nie udało mi sie kupić czegoś takiego w sklepie:(
OdpowiedzUsuńDarahati - Dziekuję za komentarz!
Matrioszki to moja mała miłość:)wzorki tych uroczych babuszek posiadam,ale braknie czasu na wyhaftowanie:)CUDNA!!!
OdpowiedzUsuńA ja mam taką:) I przyznaję, nie tylko wizualnie jest cudowna, ale w dotyku również. Rajstopki nie najgorsze :)
OdpowiedzUsuń