Tym razem jednak trudno mi było się oprzeć i poszłam między owce...:
Hafcik jest malutki, dwa wieczory i gotowy! Haftowany na kanwie 14 bladozielonej ( z przodu nie widać, bo "machnęłam", tło ale z tyłu tak!). Całość ma kształt niespecjalnie mocno wypchanej poduszeczki, zszytej tak jak biscornu, ze sznureczkiem do powieszenia.
A na koniec, nie owieczka, nie baranek, tylko mój Hugon zwany też czasami... Zdzisławem:)
Pozdrowienia dla Hugonka - kryptonim operacyjny "Zdzisław" :) Owieczki - rewelacja! Iwonko - masz talent nie z tej ziemi! Do zobaczenia jutro.
OdpowiedzUsuńSerdeczności na resztkę weekendu oraz nowy tydzień prac i zajęć :)
P.S. Iwonko - pozwoliła dodać twojego bloga do mojej zakładki - "Blog najbliższy sercu" :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa!
OdpowiedzUsuńW przypadku haftu krzyżykowego jednak, o talencie to za bardzo nie można mówić.., wystarczy odrobina zapału i cierpliwości:)
"Blog najbliższy sercu"? Mój???
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
Super!
OdpowiedzUsuń