niedziela, 20 sierpnia 2017

W ramie i w ramce :)

Następne dwa hafty udało mi się oprawić, sowę i jej magiczne oko, oraz leśne zwierzęta.
Zdjęcia nie są idealne - coś tam się odbija w szybce.
Na początek sowa:



A haft leśny, w skromnej brązowej ramce -  myślę, że to był dobry pomysł, przy tak prostym wzorze.



 A co u wiewióry ? Wiewióra rośnie, ma już nawet nóżki !



Pozdrawiam i dziękuję za miłe komentarze !

niedziela, 13 sierpnia 2017

Wiewióra i druty ...

Po szalu, który robiłam szydełkiem, marzyłam już o hafcie - owszem na szalu też wyszywałam, ale te ogromne wełniane krzyżyki w porównaniu z cieniutką muliną i drobną kanwą - to zupełnie inny świat :)
Postanowiłam więc zadbać o towarzystwo dla lisa i polarnego misia,  i wyhaftować wiewiórkę z tej samej serii.
Dokupiłam brakujący len w kropeczki i mulinę (przy okazji zamówiłam jeszcze dwa inne kawałki kanwy).


Pierwsze krzyżyki za mną, wiewiórka już na tamborku...
Na razie widać tylko łapki:


Ale bardzo kuszą mnie druty ! Mam piękną wełnę Leizu Fingering (90% merino superwash, 10 % jedwab) kupioną w sklepie U Chmurki i już zaczęłam robić szal.
Teraz zobaczymy czy uda mi się czas dzielić sprawiedliwe, czy któraś z robótek jednak zdominuje drugą.


Wełnę kupioną w motkach, trzeba przed rozpoczęciem pracy przewinąć w kłębek. Ostatnio zastanawiałam się na zakupem specjalnego urządzenia, które tą czynność bardzo ułatwia i przyspiesza, ale po sprawdzeniu cen....chyba pozostanę przy darmowym modelu "Córka Ada" :)


Piegucha: jak tylko jakaś modelka będzie przechodzić w pobliżu , to poproszę żeby zaprezentowała mój szal :)
Elelia : wełna na pewno znajdzie swoje zastosowanie
Labores : tak, kolory haftowanych wzorów były naprawdę wyjątkowo energetyczne, a Marcel uwielbia wełnę i jak tylko możne się na niej pokłada :)

niedziela, 6 sierpnia 2017

Jeszcze tylko pranie i blokowanie :)

Tak szal skończony - muszę go  jeszcze wyprać i zblokować (nabierze ładniejszego kształtu), ale tak ogromnie się cieszę, że go dzisiaj skończyłam,  że pochwalić się muszę już teraz i koniec :)
Było to wyzwanie Scheepjes CAL 2017  - moja pierwsza w życiu tak duża praca na szydełku,  dumna jestem że dałam radę, pokonałam trudności, jestem zadowolona z efektu końcowego.
Oczywiście szal nie jest idealny, jest kilka błędów i niedoskonałości... ale sobie wybaczam.
Widok z lotu ptaka - inaczej się nie da:



I kilka zbliżeń:






 Test miękkości - Marcel i jego łapki :)



Sporo wełenki zostało z całego zestawu:


Dziekuję za wszystkie komentarze dotyczące właśnie szala i moich wakacji w Rumunii - jesteście przemiłe !
Teraz zdecydowanie wracam do haftu :)